Seminarium frisbee


No i jesteśmy po dwudniowym seminarium z Jakubem Koncewiczem.
I jestem super zadowolona. Jeszcze nie potrafie ubrać w słowa tego wszystkiego.
Ogromnie mi sie podobało, atmosfera, podejście i usposobienie prowadzącego, wszystko, wszystko.
A z Barkasa jestem dumna jak paw. Naprawde sie spisał. Minusem były jego darcia japki w niektórych momentach na niektóre psy (lub po prostu szczekał, bo lubi drzeć jape, taki typ) i przegryzanie smyczy gdy pańcia ćwiczyła rzuty. Ale i tak określam go jako 4,99/5 :)
Był najstarszym i najmniejszym (o najkrótszych łapkach :P) psem. A pomimo tego (i średniego samopoczucia tydzień wstecz) wymiatał. 
Podobało mi sie to, że jak ktoś spartolił rzut, musiał robić pompki/przysiady, haha :P Wiec oprocz prawej reki bolą mnie też troche nogi (w sumie byłam cały weekend po za domem, wiec nie dziwne). A podobno rzuty nie były tragiczne. 

Aż wspominam, kiedy kupiliśmy pierwszy dysk. Był to sierpień 2011 i pies jeszcze wtedy miał mnie kompletnie gdzieś. Pamietam jak biegalam razem z nim po dysk. Jak próbowałam robić wszystko by chociaż troche sie zainteresował. I po wielu, wielu przerwach w frisbowaniu (niektórych nawet półrocznych) w to lato dowiedziałam sie o seminarium. Frisbee? Hm, to nie dla nas, ale pojedziemy bo mam kilka dekli, a Barko gania i przynosi rollerki. 

Pojechaliśmy, poćwiczyliśmy, porzucaliśmy, AHA to jednak to jest wspaniałe (moje zdziwienie). Najlepiej wspominam te 10-15 minut w trójke - instruktor, ja, pies, gdy wyjaśniamy problemy, prowadzący szuka złotego środka, dopytuje, pokazujemy jak rzucamy, jak piesek łapie i ogólnie to chyba najwiecej mi dało.

Tak, Barkas nie jest w stanie złapać 20 metrowego rzutu. Tak, Barkas ma krótkie łapki i tak jak biega to szczyt jego możliwości i po prostu szybciej nie bedzie. Nie, Barkas nie bedzie wybijał sie na 3 metry w skoku po dysk. Tak, Barkas jest stary, nie ma co sie oszukiwać, nie ma już tego wszystkiego co młode pieski. Tak, wymagam od niego za dużo. 
Są też jednak plusy! Chce ze mną pracować. Pięknie obiega. Myśli. Daje z siebie wszystko chociaż się wywraca po drodze 8 razy. Uwielbia się szarpać, i to nie ważne, czy ze mną, czy z instruktorem. Robi zadziwiające rzeczy typu vault (a nie zapomnijcie o jego krótkich łapciach), etc. No i najważniejsze - STARA SIĘ.
Szkoda tylko, że nie daje mu możliwości wykorzystania potencjału. Przewodnik be, pies super, czesto spotykane zjawisko. 

Musze dużo pomyśleć na sobą, bo pies jest dobry :) Poćwicze 'dalekie' rzuty (dopasuje do niego, czyli niskie i max. 5m), porobie overy i vaulty na sucho (postaram sie dopasować swoje ciało do niego, by nie musiał sie zabijać wskakując mi na plecy na przykład), zaczne z nim pewną rzecz (obiecuje).
Nie dla zawodów. Nie planujemy. Dla siebie. 
Mam motywacje by nasze amatorskie frisbee wyglądało troche lepiej, skoro mam takiego wspaniałego psa.
To tylko dla nas. :)

Może niedługo na jakieś zajecia znowu pojedziemy, niekoniecznie z frisbee, ale po prostu... po przyjezdzie do domu nam to zaproponowano. No to korzystamy :P

Filmików nie ma, zdjeć nie ma (i po co ja brałam aparat? Natalia umrzyj:)), ale wspaniałe wspomienia są.




2 komentarze:

  1. Ja marzę aby kiedyś pojechać z moja borderką na podobne seminarium.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, wspaniale!
    Robienie czegoś tylko dla przyjemności jest świetne, nie odczuwa się wtedy tej presji; zawody itd.

    OdpowiedzUsuń