Seminarium i inne.

W zeszłą niedzielę uczestniczyłam na seminarium dotyczącym komunikacji psów, ich teorii ewolucji oraz teorii uczenia się. Oczywiście przy okazji, jak to zwykle bywa, zostałam poproszona o sesje Basseta imieniem Rocher:




Więcej jak zwykle na fejsie: https://www.facebook.com/photos.nowek?ref=hl

Co do samego seminarium, było bardzo w porządku, co prawda merytorycznych odkryć nie zrobiłam, bo o większość rzeczy już gdzieś coś czytałam, ale małe szczególiki, potrzebne na przykład w argumentacji, dlaczego szkolę psa tak, a nie inaczej, na pewno wychwyciłam. Po prostu utwierdziłam się w większości swoich przekonań i miałam jeszcze potwierdzenie ich w bardzo mądrych filmach (np. w końcu widziałam przetłumaczony filmik Dr Mecha, który wymyślił termin "alfa", a później... zdementował go, bo ludzie zaczęli go źle interpretować). To super, że jednak mam rację, która jest potwierdzona latami badań nad psami i psowatymi. Jedyną rzeczą, której na prawdę w życiu nie słyszałam, to to, że wśród badanych dzikich psów (100% zgodność genotypu z naszymi domowymi, jedynie nie zostały 'zaprzyjaźnione' z człowiekiem za szczeniaka) jako PIERWSZE idą psy, które są "niżej' w hierarchii (i nie, nie dlatego, że ktoś je położył na bok lub zabronił jako pierwszym przejść w przejściu :P bo hierarchia [oczywiście wśród psów, w kombinacji człowiek-pies trudno jest mówić o hierarchii] jest rzeczą, którą się zdobywa swoim zachowaniem, umiejętnością przewodniczenia, czymś co inne psy oddają innemu, nie dlatego bo je pogryzł, tylko dlatego, bo zasłużył) bo mają za zadanie osłaniać resztę, szczególnie tych 'wyższych' psychicznie :) Więc znowu, szach mat, wyznawcy TD :D
Podsumowując - podobało mi się, zdecydowanie lubię takie seminaria.

Poniedziałek, wtorek i środę Barkas chorował, Jak to powiedział weterynarz, albo mały uraz na odcinku szyjnym, albo go przewiało (zalety posiadania starego psa ;___;) Dostał łącznie siedem zastrzyków w tyłek i jest już zdecydowania lepiej. Ale nie wiem kiedy ponownie po tym polubi weterynarza :P 


W piątek skończył nam się luposan, więc wypytawszy weterynarza co będzie najlepsze, polecił nam arthrofos. Zawiera wyjątkowo dużo substancji aktywnych jak na swoją dość niską cenę. Tabletki są wielkości dziesięciogroszówki i mają miły zapach białej czekolady. Dawkowanie to 1 tabletka dziennie dla psa ważącego 20 kilo. U nas to wygląda tak, że pies dwa dni z rzędu dostaje po połówce, trzeciego dnia całą tabletkę i znowu dwa dni po połówce. Podaję go wraz z preparatem mineralno-wapiennym, który ma działać jako wspomagacz. O efektach napiszę jak jakieś będą :D



Co do dalszej części naszej "rehabilitacji", kupiłam książkę o rehabilitacji zwierząt, przeczytałam masę artykułów o tymże, no i właśnie tak się edukuję, by jak najbardziej pomóc mojemu psu, póki nie będziemy mogli jeździć na profesjonalne zabiegi i bieżnie wodne (bo jak zwykle, u mnie w mieście nie ma takich rarytasów). Zaopatrzyliśmy się również z piłkę gimnastyczną (i tutaj mała uwaga dla osób, które też chcą ją zakupić - rozmiar 65cm, który my mamy jest idealny dla psów DO 35 CM KŁĘBIE, nie męczcie swoich psów, jeśli są większe), na której ukazuje się prawdziwy geniusz mojego psa - już na pierwszej sesji zrobił wiewióra na niej :) 


Mięśnie pracują <3

Mamy też platformę równowagi, na której też raz na jakiś czas sobie ćwiczmy, jednak powierzchnia jej jest dość śliska i nie dość, że pies musi się utrzymać na dysku wyginającym się w wszystkie strony, to jeszcze musi uważać, by się nie poślizgnąć. Więc wchodzenie na platformę jest wspomagane przeze mnie trzymaniem, a planuję jeszcze kupić samoprzylepne nakładki antypoślizgowe :)


Po za ćwiczeniami (i oczywiście rozwijającymi muskulaturę sztuczkami) robimy dużo masażów i rozciągań według przeczytanych artykułów. Można powiedzieć, że już mamy pierwszy sukces za sobą, bo w jednej konkretnej płaszczyźnie łapa Barkasa stawia zdecydowanie mniejszy opór niż na początku.

Co więcej? Jest zwykłym psem, który chodzi na spacery i cieszy japę do innych psów - zdecydowanie nasz największy sukces. :)

12.10 - będziemy na zawodach agility w 3mieście. Chciałam też jechać na dog games w weekend za tydzień, ale nie wiem co z tego wyjdzie.  Ktoś z was jedzie? :)


12 komentarzy:

  1. Widzę, że co wet to polecany inny preparat... ;)
    Mam piłkę 60 albo 65cm średnicy i niby daje radę, ale wydaje mi się, że lepszy byłby "orzeszek" niż taka okrągła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wam co polecił? :D
      Dla małych psów, taka piłka jest w sam raz, ale dla większych powinien być orzeszek. Bo np. dla psa mierzącego 50 cm w kłębie, piłka okrągła powinna mieć 100-105 cm średnicy... :P

      Usuń
    2. Wetka (nie ortopeda) polecała Synoquin (mają w lecznicy pakiet lojalnościowy dla klientów :)), sama używa Arhtroflex, bo Synoquin jest dla niej za drogi... Jednej osobie, z którą rozmawiałam na temat chorób stawów wet polecał Apto Flex (znajoma też mi go polecała).
      Fajowe są też poduszki sensoryczne :D.

      Usuń
    3. Miałam kupić właśnie poduszki sensoryczne! Ale póki co za dużo wydatków ;( Jeszcze geniusz je dostanie :D W sumie juz na takich ćwiczył.

      Usuń
  2. Mmm to moje ukochane tematy miałaś podczas seminarium! Zazdroszczę :) Ja poczekam na studia.... już mi się gęba cieszy jak myślę ile rzeczy będę mogła się nauczyć na behawiorystyce! A póki co, pochłaniam książki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym uważała przed wyborem takiego kierunku. Na początku wszystko pięknie brzmi, a potem okazuje się, że harmonogram zajęć jest taki sam jak na innych kierunkach, a właściwych zajęć z psychologii zwierząt jest może 2-3 w miesiącu. Przede wszystkim należy patrzeć u KOGO, u jakich wykładowców będzie się miało zajęcia. Z tego co czytałam, kierunek jest bardziej nastawiony na ocenę dobrostanu zwierząt gospodarskich, a nie pracę z psami. Mi już zostało tylko osiem miesięcy do matury, więc trochę się tym interesuje :)

      Usuń
  3. a u nas jak na złość w biedronkach już wszystkie piłki wykupili :( a jakiś obwinięty na platformie się nie sprawdzi chociaż trochę? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ręcznik/kocyk, klawiatury na baterie zdecydowanie za często odmawiają posłuszeństwa :D

      Usuń
    2. To też oznaczałoby trzymanie, po za tym w określony sposób. Poczekamy na nasadki i tak na razie mamy karę na ćwiczenia :P

      Usuń
  4. My też mamy tą Biedronkową piłkę i dla Soni jest OK ale z Kermitem już jest ciężko, wejdzie na nią, ale zajmuje całą piłkę (on ma prawie 60 cm). Mimo tego postanowiłam że coś tam będę z nim na niej robić, nie kółeczka itd. ale samo mieszczenie się na takiej powierzchni nam się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polecam takiego rozwiązania. Wchodzenie czterema łapami to miski to zupełnie co innego. Wchodzenie na za małą piłkę jest bardzo niebezpieczne, bo obciążające w zły sposób. Wyszukaj sobie na yt profil fitpaws i tam jest wiele zastosowań takiej piłki bez konieczności wchodzenia na nią :)

      Usuń