PEWNIE.
Jak się kończy ta historia? Piesek wyłączył móżdżek, zapomniał w dobrym momencie skoczyć i klatką piersiową oraz ramionami uderzył w łóżko.
Straty: Piesek kuleje na łapkę (jak się nie polepszy do jutra rana, idziemy w SYLWESTRA do weterynarza) i nagle frisbee zrobiło się dziwnie "bee".
Po prostu GENIUS!
No i pierwsze zdjęcie z mojego 50mm 1.8 :) Nie najlepsze, ale pięć minut po podłączeniu obiektywu do aparatu. :)
Filozof
Życzę jeszcze raz szczęśliwego nowego roku :) Oby bojaźliwy Barkas przetrwał huk petard...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham tego geniusza :D
OdpowiedzUsuńPetard się biedny boi?
Oj,biedaczek. My z Klarką miałyśmy podobną przygodę tylko niedotyczącą frisbee. Przeskakiwała przez podwójną hopkę i przewróciła się, łapka w górę, oczka w dół, mamusiu na ręce! :D
OdpowiedzUsuń